czwartek, 31 stycznia 2013

niedziela, 20 stycznia 2013

kilka migawek z ostatniego czasu :):):)

Dawno nas nie było, ale tak naprawdę nie wiele się dzieje w naszym życiu. Zaczynają się przymiarki do przedszkola:):) to znaczy mama ma przedszkole na oku i nawet dokumenty wzięła ale tata ma inne na oku :):):):):) Potem zima i śnieg i buszowanie na saneczkach :):) Zrobiliśmy pierwsze zdjęcie do dokumentów :):) Ala wyszła jak zabójca :):) I tak naprawdę nie wiele się u nas zmienia. Przesyłamy kilka zdjęć ---- migawek zrobionych telefonem aby uchwycić tych kilka chwil beztroski.

















środa, 2 stycznia 2013

nowy a niby taki sam :):)

Dawno nas tutaj nie było. Niestety wszyscy troszkę chorowaliśmy. Wszystko zaczęło się przed świętami kiedy Dziadek Tomek się rozchorował. Potem mama, tata i młoda. Wigilia upłynęła nam bardzo szybko, zjedliśmy pyszne jedzonko, doczekaliśmy się mikołaja i wszyscy czym prędzej rozeszli się do domku i wskoczyli pod kołderkę, aby przeżyć jakoś te święta. Niestety na wiele to się nie zdało. W pierwszy dzień świąt tata obudził się i miał 38  stopni gorączki, mama miała koło 38,5. Poszliśmy do dziadków a tak dziadek prycha i przyjechała wujek ciocia i Majeczka z Warszawy. Wujek bardzo chory. Niby pierwszy dzień świąt przy stole i można jeść do woli, niestety u nas nikt apetytu nie miał i każdy stół omijał dalekim łukiem. Najbardziej powodzeniem cieszyła się kawka i herbatka, czasami kompot z suszu. Babcia Ela robi ten kompot chyba według tajemnej receptury bo nawet mi nie wychodzi tak dobry. Potem poszliśmy w odwiedziny do cioci Irki i wujka Wieśka. Znowu stół pełen jedzonka. :):):):) Wieczorkiem wróciliśmy do domu i spotkałyśmy się z naszą sąsiadeczką. Dziewczyny jak papużki nierozłączki nie mogły się pożegnać jak już było trzeba. W drugi dzień świąt młoda obudziła się z gorączką 38,5. I już nigdzie nie poszliśmy. Cały dzień spędziłyśmy w domku, pod kocykiem i z ciepłym kubkiem herbatki. 27 mama poszła do szpitala na mały zabieg. Wróciła dzień później. Tata dzielnie dał sobie radę. A potem nastał czas przygotowań do sylwestra. Jak zwykle wybraliśmy zabawę na białej sali --- czyli w domku z młodą. Byłam mile zaskoczona że moje dziecię nie bało się fajerwerków tylko biegało od okna do okna i podziwiało jak niebo robiło się kolorowe.



















tak minął nam kolejny rok. Z taką małą a zarazem z taką dużą i mądrą dziewuszką :):)