wtorek, 26 czerwca 2012

Przygodo przybywaj - czyli weekend pociągnięty do poniedziałku.

Chwila czasu dla mamusi.
Dzidzia śpi albo próbuje zasnąć, doba zdecydowanie ma za mało godzin jak dla mnie. No ale cóż czasu nie naciągnę. Kilka słów o naszym niezapomnianym weekendzie i kilka migawek z niego. Sobota czyli standardowo nasz słynny basen zwykły basen ale tym razem okazał się bardzo niezwykły bo gościł na zajęciach pan fotograf który robił nam zdjęcia podwodne. Niestety zdjęć nie mamy na komputerze i ich nie wstawimy.
Jak również sobota to dzień Taty. Tego jedynego prawdziwego i zawsze kochanego. Alicja dla swojego taty kupiła przynęty na rybki, bukiet kwiatków i upiekła ciasto. Mój tato dostał również kwiatki, ciasto i dużo buziaków. Warto wspomnieć że byliśmy na obiedzie u dziadków i przepysznych gołąbkach, sekretu na nie nie znam, próbowałam robić ale niestety mama wygrywa :):)





Niedziela to czas leniuchowania, byczyłyśmy się z Alicją do 12 w łóżku i nie mogłyśmy wstać. kiedy nam się to udało wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy przed siebie zabierając ze sobą tatę. Odwiedziłyśmy nowo powstany Zakątek Bajkowy w Guzowym Piecu. Masa atrakcji ale niestety nie dla nas bo my za małe. Były trampoliny, piłka tocząca się po wodzie, "żywe" piłkarzyki, dmuchany zamek. Poszłyśmy oglądać za to magika i zwierzaczki.






     






Poniedziałek. Mama poprosiła tatę aby wrócił wcześniej z pracy i mu się udało. Namówiła ciocię aby przyszła do nas. Wtedy wpadła na pomysł aby pojechać znowu na zdobywanie przygód.






Pojechaliśmy do lasu. Na grzybki i jagody. Z jagód najbardziej ucieszyła się Ala.
Ale przyznam się że mięsko w sosie grzybowym i ziemniaczki z koperkiem były rewelacyjne. Może mało ale jak na poniedziałek po weekendzie zapalonych grzybiarzy to i tak na sos starczyło.

1 komentarz: